King i życie prywatne

King na czarnym tle

Jak już pisałem na moim fanpage’u na facebooku King jest zagorzałym Demokratą, czym zaraził również swoje dzieci i rodzinę. Na twitterze nie jest jedynym Kingiem, który udziela się wypisując – często bzdury o partii przeciwnej. Jest również jego syn, znany w przestrzeni publicznej jako Joe Hill, ale jego pełne imię brzmi Joseph Hillstorm King. Zabieg był celowy, ponieważ Joe nie chciał zyskać rozgłosu na sławie ojca tylko samemu na niego zapracować. O jego prawdziwym pochodzeniu nie wiedział nawet jego wydawca. Co chwila można zobaczyć Stephena Kinga udostępniającego wpisy swojego syna, lub odwrotnie. Obaj wspierają się nawet w poglądach. Obaj również podzielają miłość do baseballu. King od lat jest fanem drużyny Red Socks co często podkreśla w swoich powieściach – tak samo jak swoje poglądy polityczne. Pisał również artykuły o samym sporcie i historii drużyny.

King ma również drugiego syna Owena Kinga, który również poszedł w ślady ojca i nie dość, że został pisarzem, to jeszcze jest wykładowcą uniwersyteckim. Razem z ojcem napisali głośną powieść „Śpiące królewny”, która ukazała się w 2017 roku.

Stephen King dostał w czasie swojej kariery wiele nagród. Jest najbardziej utytułowanym laureatem nagrody Brama Stokera. Dostał między innymi nagrodę Los Angeles Times, Nagrodę Edgara Allana Poe i wiele wiele innych. Niemal każda jego książka jest nominowana do którejś z tych najbardziej prestiżowych.

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

Kolejne problemy w życiu Króla Horroru

widzimi Króla Horroru stojącego przy ścianie

Po odstawieniu używek Król Horroru pozostał czysty i pozostaje taki do dziś. Nie bierze koki, nie chla alkoholu, a mimo wszystko pisze, regularnie wydając od jednej do dwóch książek rocznie.

Był rok 1999, lato i Króla Horroru dotknęło wtedy jedno z najbardziej przerażających przeżyć w jego życiu. Był w trakcie pisania biograficzno-poradnikowej książki o pisaniu i wybrał się na popołudniowy spacer, żeby rozprostować kości. Już od jakiegoś czasu nie miał weny i myślał o zaprzestaniu pisania książki. Szedł właśnie chodnikiem ulicy 5 w Center Lovell, w Maine, kiedy Bryan Smith nadjeżdżający z naprzeciwka zboczył z drogi i potrącił Króla Horroru. Później tłumaczył się policji, że został rozproszony przez swojego rottweilera siedzącego na przednim siedzeniu. King przeleciał ponad 4 metry i wylądował na poboczu ulicy 5. Doznał licznych obrażeń, m.in. wielokrotne złamanie biodra, połamanie żeber, uszkodzenie płóca. Przeszedł 5 operacji i terapię, ale po trzech tygodniach w szpitalu przetransportowano go do jego domu, gdzie dogorywał jeszcze przez długi czas. W końcu wrócił do pisania książki – wiedział, że umieści w niej niedawne wydarzenia – jednak ból biodra sprawiał, że nie wytrzymywał zbyt długo, bo wkrótce stawał się bardzo dokuczliwy.

W początkowym okresie po wypadku jego żona nakryła go siedzącego przy biurku i w pocie czoła piszącego „Pamiętnik rzemieślnika”. Wyglądał jak posąg, ale dłonie i palce nieustannie poruszały się po klawiszach maszyny do pisania. Tabitha podeszła bliżej i położyła mu rękę na plecach. Kiedy King spojrzał na nią zobaczyła, że jest cały we krwi. Okazało się, że siedział za długo i podrażnił miejsce zszycia po operacji, przez co zaczęło ono krwawić. Poprosił tylko żonę, żeby przeniosła mu ręcznik bo musi dokończyć rozdział. Tabitha wpadła w szał.

Ostatecznie King odkupił wóz, który go potrącił wiedząc, że znajdą się tacy, którzy będą traktować go jak relikt. Myślał czy by nie potraktować go młotem pnaumatycznym, ale ostatecznie po prostu go zezłomował. Bryan Smith – sprawca wypadku – natomiast był niepełnosprawnym pracownikiem budowalnym i 21 września 2000 roku, w tym samym dniu, w którym King obchodził swoje urodziny przedawkował leki przeciwbólowe i zmarł w wieku 43 lat.

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

Stephen King i narkotyki w dobie sukcesu

Stephen King i Drew Barrymore

Narkotyki to plaga sukcesu. Gdzie pojawia się sława kroczy za nią krok w krok problem nałogu.

Stephen King przekonał się o tym właśnie w momencie, kiedy wyprodukowano film „Carrie” na podstawie jego powieści o tym samym tytule. Poznał wtedy od środka świat gwiazd, Hollywood i wielkich produkcji. Teraźniejszy Stephen King nie przypomina ani trochę ówczesnego. Na internecie krąży wiele zdjęć i nagrań z wywiadów, na których King przypomina bardziej troglodytę, niż człowieka jakiego znamy dzisiaj. Miał długie włosy, gęstą brodę, był gruby i dużo palił. W tamtych latach poznał kokainę. Mówił, że pierwszy raz wciągnął ją w toalecie właśnie na jednej z gal wręczenia nagród i dostał ją od człowieka, którego znał z telewizji. Opisywał doświadczenie jako coś nadzwyczajnego, miał więcej energii – niemal nieskończone zasoby – i był bardziej towarzyski. Nic więc dziwnego, że wciąganie kokainy stało się nałogiem i niemal rytuałem jeśli chodziło o pisanie. Stephen King wciągał tak samo jak pił alkohol… kiedy pisał, dlatego był w stanie napisać kilkadziesiąt stron na jednym posiedzeniu. Sam wyznał, że miał tak podrażniony nos, że musiał wkładać sobie watę, żeby nie pokrwawić kartek.
Istnieje okres jego twórczości przesiąknięty nałogiem – można powiedzieć najmroczniejszy – kiedy King pisał dużo i wytrwale, a później nie pamiętał, że w ogóle to zrobił. Książka „Cujo” – najsłynniejszy przykład jego „zaćmienia” kokainowego i wzmożonego picia alkoholu – napisana została w miesiąc, a sam Stephen King przyznaje się, że niezbyt pamięta proces tworzenia książki.
Kolejnym przykładem jest powieść „Stukostrachy”, która również została dotknięta przez jego nałóg. Książka ma ponad 500 stron, ale King uważa, że jest w niej dobra historia tylko na około 200, reszta to zwykłe halucynacje narkotyczne i gdyby mógł napisać ją ponownie usunąłby większą ich część.
Zapytasz może czytelniku, dlaczego zatem King nie skończył z tym wszystkim raz na zawsze? Dlaczego nie przestał ćpać i chlać, przecież jego umysł jest na tyle ułożony, że na pewno potrafiłby wykrzesać taką siłę woli, aby to zrobić. Odpowiem, że może i by tak było, ale do tego wszystkiego dochodził jeszcze strach. Strach przed czym zapytasz?… No właśnie. Stephen King bał się, że po odstawieniu środków „dopingujących” nie będzie potrafił pisać. Mówi, że pił od zawsze, a odkąd zaczął ćpać kokainę pisało mu się jak nigdy, dlatego skończenie z tym wszystkim było tak trudne. Potrzebował naprawdę dobrego powodu i ten w końcu nadszedł. Jego żona i małe dzieci w końcu mieli dość. Tabitha postawiła mu ultimatum – brzmiące bardzo prosto: Kończysz z tym, albo odchodzę z dziećmi.
Stephen King nie musiał się długo zastanawiać. Strach przed niemocą pisarską i paranoją po odstawieniu alkoholu nie miały już znaczenia, przeważyła miłość do rodziny.
Życzę wam, żeby również w waszym życiu pojawił się ktoś, do kogo uczucie będzie miało na was podobny wpływ jak miłość Stephena Kinga do swojej rodziny.

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

Stephen King i problemy z alkoholem

Stephen King

Jaki koszmar i jednocześnie sen na jawie przeżywał Stephen King?

Od młodych lat był szanowanym, sławnym pisarzem, który miał na swoim koncie już kilka ekranizacji. To jednak była fasada, za którą skrywał się cień uzależnienia i niemocy. Pił odkąd pamięta, tak samo jak pisał. Pisał, kiedy pił i pił, kiedy pisał. Mówił, że był w stanie wypić 12 piw podczas jednego posiedzenia przy maszynie do pisania. Alkohol towarzyszył mu od zawsze, jednak problem nasilił się, kiedy Stephen King dostał zastrzyk gotówki po pierwszych bestsellerach. Pewnego razu wybrał się na spotkanie autorskie w miejscowej bibliotece. Był wtedy w cugu alkoholowym, na kacu, ale mimo wszystko postanowił się pojawić. Wiedział, że czekają na niego dziesiątki ludzi. Przyszedł chwiejąc się na nogach i przemawiał niezrozumiałym bełkotem, co zniechęciło widzów i w efekcie prawie wszyscy wynieśli się stamtąd zawiedzeni i zniesmaczeni. Stephen King nie zdawał sobie nawet z tego sprawy. Był zbyt pijany, żeby zrobiło to na nim wrażenie; po prostu wrócił do domu, a wieść o jego wyczynie rozniosła się szybko w postaci plotek.

Dla pisarza takiego jak Stephen King najlepszym terapeutą jest on sam i wypełnione tekstem kartki. Terapia polega na wypisaniu swoich grzechów i stworzeniu z nich jak najprawdziwszej historii. Stephen King zdawał sobie sprawę ze swojego problemu, lecz był on już na tyle duży, że ciężko było z tym skończyć. Skorzystał zatem z auto-terapii i napisał książkę pod tytułem „The Shining” („Lśnienie”). Za jej pomocą poukładał sobie w głowie pewne sprawy, co – być może – przyczyniło się do późniejszego skończenia z nałogiem.
Książka opowiada o pisarzu z problemami finansowymi, który dostaje propozycję przezimowania w hotelu Panorama w charakterze dozorcy pilnującego całego dobytku – w tym sprawującego pieczę nad rurami, podatnymi na zimno i całym wnętrzem hotelu. Jack Torrance był alkoholikiem. Pewnego razu w przejawie złości złamał synowi rękę uderzając go z twardego przedmiotu po tym jak mały Danny zniszczył jego maszynopis. Pewnej nocy jadąc ze swoim kumplem – kompletnie pijani – potrącili motocyklistę, który wpadł do rowu. Obaj wysiedli pewni, że popełnili morderstwo, ale nigdzie nie mogli znaleźć ciała. Od tamtego czasu przestali pić i właśnie w tym tkwi całe zło Lśnienia. Po odstawieniu alkoholu człowiek dziczeje. Jack ssał mocne leki starając się tym dostarczyć kubkom smakowym goryczy, którą kiedyś dostarczał mu alkohol, jednak to nie pomagało.
Może właśnie tego Stephen King bał się najbardziej – że dostanie paranoi. Co ostatecznie się stało? Jak zakończyła się historia jego nałogu i dlaczego pomogła w tym wielka miłość do rodziny? O tym dowiesz się Czytelniku w moich kolejnych wpisach. Wyczekuj ich z niecierpliwością.

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

Król Grozy – Młodość i Początki

Król Grozy

Stephen King w 1975 roku

Chcesz wiedzieć kim jest Król Grozy?

Świetnie to słyszeć Czytelniku! Natrafiłeś na prawdziwą skarbnicę wiedzy i, powiem ci tyle: Tylko głupi by z tego nie skorzystał. Dlatego nie marnuj czasu! Przeczytaj co dla ciebie przygotowałem! Wystarczy tylko chwila, abyś znalazł odpowiedzi na wszystkie nurtujące cię pytania…

Jeśli nie widziałeś początku zapraszam cię na mój fanpage na Facebooku (Mroczniejsza Strona), gdzie po krótce przybliżyłem postać Stephena Kinga.

Przydomek Król Grozy przylgnął do Kinga już na początku jego kariery, kiedy w wieku 27 lat wydał swoją pierwszą książkę „Carrie” – opowieść skupiającą się na tytułowej nastolatce, obdarzonej mocami telekinecznymi. Nie byłby to wpis przedstawiający biografię Kinga bez wspomnienia o legendarnych już wydarzeniach poprzedzających zdobycie przez książkę wielkiej popularności. W swojej autobiografii: „Jak pisać. Pamiętnik rzemeślnika” autor pisze o tym, że pierwowzór powieści mógł nigdy nie ujrzeć światła dziennego. King rzekomo wyrzucił cały maszynopis do śmietnika twierdząc, że historia będzie za długa, a on nie darzy głównej bohaterki zbytnią sympatią. Na szczęście jego żona Tabitha znalazła plik papieru i odwiodła Kinga na dobre od pomysłu porzucenia historii, pomagając mu nawet w procesie twórczym poprzez dostarczanie cennych informacji o szkole w której pracowała… i damskiej toalecie.

Stephen w końcu dokończył pisanie powieści, wysłał je nawet do wydawnictwa Doubleday i kompletnie o nim zapomniał. Aż do momentu, kiedy w skrzynce pocztowej znalazł list zwrotny, w którym zaoferowano mu 2,5 tys. dolarów za wydanie „Carrie”. Później we wspomnianej autobiografii stwierdził, że cena była śmiesznie niska zważywszy na to, że już niedługo potem oddał prawa do drugiego wydania za prawie 200-krotność tej kwoty, dokładnie 400 tysięcy dolarów – coś nie do pomyślenia dla człowieka, który jeszcze kilka tygodni wcześniej sprzedawał swoje opowiadania do tanich czasopism za równowartość leków dla chorujących dzieci.

Sielanka jednak nie trwała długo, bo w tym samym czasie matka Kinga zmarła na raka, z którym zmagała się od lat. Jak określał ją sam pisarz, była jego pierwszą czytelniczką, która zawsze w niego wierzyła, dając mu nawet kilka centów za każdą napisaną opowieść, kiedy zaczynał w wieku 6 lat.

Skąd więc wziął się Król Grozy? Czy była to tylko sztucznie nadmuchana bańka mająca na celu znaczne zwiększenie dochodów wszystkich zaangażowanych w dystrybucję twórczości Kinga? A może zasłużony przydomek osoby, która całe swoje życie poświęciła na wymyślanie jak najczarniejszych scenariuszy dla swoich bohaterów, żeby przekazać nam wszystkim ważne życiowe lekcje?

Nie mnie o tym decydować, ale powiem tylko, że nie skończyło się na „Carrie”. King nie był spadającą gwiazdą, która przemknęła przez nieboskłon, zamrugała i zgasła na wieki. Jest bardziej jak planeta, trwale krążąca we wszechświecie wraz ze swoimi wiernymi księżycami i co jakiś czas ujawniająca swoją obecność przelatując na tle Słońca. Wkrótce potem pojawiło się „Miasteczko Salem”, „Lśnienie”, „Bastion”, „Podpalaczka”, ” Cujo”, „To” i wiele wiele innych powieści, wszystkie na przestrzeni prawie 50 letniej kariery wydawniczej Kinga. 

Podkreślę jeszcze jeden tytuł, który już się tutaj przewinął: „Lśnienie” i poprowadzę wasze oczy ku kultowemu filmowi Kubricka – arcydziele światowej kinematografii… Nie chcę do niczego was przekonywać, macie w końcu swój rozum… I na tym skończę ten wątek.

Ale co było wcześniej?

Wcześniej? Co mogło być wcześniej? Chcesz zapytać jak zaczynał człowiek, który teraz jest wzorem do naśladowania dla milionów ludzi na całym świecie? Co było przed tą generyczną już historią o człowieku, który z dnia na dzień, poprzez ciężką pracę odniósł wielki sukces? Co było przed Amerykańskim snem i czy nie przerodził się on dla Kinga w koszmar?

Chwileczkę, chwileczkę. Nie wszystko na raz, zaraz wszystko ci odpowiem Czytelniku… No może poza tym ostatnim zagadnieniem, o Amerykańskim śnie, bo na to przygotowałem osobny artykuł.

Zatem co było wcześniej? Stephen King praktycznie całe swoje życie spędził w stanie Maine, USA i rodzinne okolice często przewijają się w jego dziełach. Fikcyjne miasteczko Castle Rock położone jest właśnie w Maine. Tam też skończył studia filologii angielskiej na University of Maine, gdzie poznał swoją przyszłą żonę Tabithę.

King nie miał łatwego dzieciństwa. Jego ojciec zostawił go, kiedy ten miał 3 lata, pozostawiając jego matkę samą z dwójką dzieci i domem do utrzymania. W swoich dziełach King często porusza temat relacji ojca z synem, ukazując przez to czego tak bardzo brakowało mu w młodości.

Rok po odejściu ojca King był świadkiem makabrycznej sceny na przejeździe kolejowym. Czekając do późna na pracującą matkę bawił się w piaskownicy ze swoim ówczesnym przyjacielem. W niewyjaśnionych okolicznościach chłopak oddalił się od Steve’a i zbliżył zbyt blisko torów, gdzie właśnie nadjeżdżał pociąg. Kiedy matka wreszcie się pojawiła King był podobno cały blady i przerażony do szpiku. Później w swojej książce opisał, że szczątki zabitego przez pociąg chłopaka zbierano do wiklinowych koszyków, ale czy była to prawda nie możemy być pewni, bo King na długie lata wyparł te wydarzenia ze swojej pamięci.

Rok po ukończeniu studiów w roku 1971 poślubił Tabithę Spruce. Aby opłacić studia i mieszkanie Steve pracował w wielu zawodach, m.in. w pralni przemysłowej, czy jako nauczyciel w miejscowym liceum. Początkowo mieli problemy finansowe, co zmusiło ich do mieszkania w przyczepie, gdzie King pisał w schowku książkę, która niedługo później miała przynieść mu światową sławę – „Carrie”.

Wielu twierdzi, iż wszystko to co opisałem wyżej miało diametralny wpływ na psychikę pisarza i kłębiąc się pod czaszką ukształtowało zepsutego człowieka. Trudno się nie zgodzić z tym, że śmierć przyjaciela, ciągłe długi, odejście ojca, czy (o czym tu nie pisałem) niezdrowa fascynacja seryjnymi mordercami, mogły stanowić przyczynek do pojawienia się dysfunkcji w nierozwiniętym mózgu dziecka, ale mimo wszystko jestem przekonany, że nie miały wpływu na jego dalsze życie. Teraźniejszy King stanowi wzór do naśladowania, zarówno jako mąż, jak i ojciec, a także postać medialna, a jedynym argumentem zwolenników teorii o rzekomej chorobie umysłowej jest to, że pisane przez niego opowieści traktują o makabrycznych wydarzeniach i wymyślonych potworach. Mało kto z tych ludzi zdoła zebrać się do tego, żeby faktycznie zagłębić się w jego twórczość i wyszukać w niej drugie dno. A jest czego szukać, bo Stephen King to naprawdę bardzo złożona i niezwykła osoba, która potrafi napisać niezwykłe historie.

Oczywiście nie wszyscy są idealni i King stanowi tego dobry przykład. W kolejnych artykułach omówię kwestie alkoholizmu, narkomanii i innych ciemnych epizodów jego życia, z których jednak Król Grozy zdołał wyjść i wrócić na właściwe tory.

Opublikowano Bez kategorii | Otagowano , , , , | Skomentuj